Od dziecka dużo czasu spędzałam w górach, mieliśmy z rodziną dom w mało znanej dolinie w okolicach Bergamo. Podziwiałam otaczające mnie skromne szczyty i marzyłam o tym, żeby móc się na nie wspiąć, by dostać się do tego świata. Wszyscy pamiętają, jak bardzo męczyło mnie towarzyszenie na ścieżkach w stronę szczytów.
Zaczęły się moje pierwsze wspinaczki, pierwsze przygody, moje pierwsze kontakty z tym środowiskiem, które, jak zdaję sobie sprawę, całkowicie zawładnęło moim życiem. Narastała we mnie ciekawość poznawania wyższych szczytów i próbowania trudniejszych wspinaczek. Zacząłem wspinać się i góry stały się skalnymi ścieżkami. Na ścianie mogłam jeszcze bardziej delektować się otoczeniem, które mnie otaczało, wisząc tam, czułam się w harmonii z tym, co mnie otaczało!
Jako dobry rodak zacząłem też aktywności zimowe. Góry w rejonie Bergamo oferują wiele terenów pełnych przygód i dni pełnych zmęczenia pomiędzy wiecznymi podejściami i kilkoma punktami podparcia.
Dzięki ofercie pracy przeprowadziłam się do jednego z najpiękniejszych górskich środowisk na świecie: Dolomity. Razem ze zmotywowanymi towarzyszami i przyjaciółmi zaczynam wspinać się na te wspaniałe góry: Marmolada, Vallaccia, Catinaccio i wspinam się na nie nadal.
Uwielbiam wspinaczkę techniczną, trudne trasy, które nie mają oczywistego wyniku, a przede wszystkim uwielbiam magię zimy i struktury lodowe, które w tym sezonie tworzą się dzięki zimnemu i „wodospad”. W domu pasja do gór jest taka, że trudno mi wyjeżdżać w odległe miejsca. Myślę, że wspinanie się tutaj jest najbardziej zrównoważonym i satysfakcjonującym sposobem na przeżycie mojego alpinizmu. Dzięki tej dyscyplinie nauczyłam się szacunku do natury, do ludzi i wagi małych rzeczy. Lekcja, którą staram się przywołać ze szczytów do codzienności.